Wyjazd Zespołu Cantate do Kotliny Kłodzkiej 26 do 28.05.2016 r.

Wyjazdy są miłe, ale to poranne wstawanie… Tym razem nasza trasa wiodła do Kotliny Kłodzkiej, czyli pobudka już o piątej, bo o szóstej autokar zabierał pierwszych wycieczkowiczów. Był czwartek, 26.05.2016r.

Kilometry mijały szybko i już około dziesiątej zjawiliśmy się w Wojsławicach, by podziwiać tutejsze arboretum. Kwitnące azalie, różaneczniki, magnolie i bzy zachwyciły wszystkich. Niektórzy (a właściwie niektóre) wzdychali tylko z cicha, żałując, że to nie ostatni dzień wycieczki, bo wtedy można by było coś kupić w sklepie oferującym azalie i inne cuda we wszystkich niemal kolorach świata.

Ale cóż, trzeba było ruszać w dalszą drogę, a tam czekał na nas pałac w Kamieńcu Ząbkowickim z niesamowicie energetyczną panią przewodnik. Pałac zachwycił nas swym wyglądem, zwłaszcza gdy porównało się stan współczesny ze zdjęciami sprzed zaledwie kilku lat. To miejsce pokazuje, że można zrobić wiele, gdy są chęci miejscowych władz. Trzymamy kciuki, bo plany na renowację pałacu są zaprawdę imponujące.

U podnóża pałacowych zabudowań znajdował się kościół, niegdyś ewangelicki.  W jego wnętrzach urządzono wystawę historyczną, ale nie znaleźliśmy tam żadnych informacji o ewangelickiej przeszłości. Sam budynek  i akustyka spodobały się nam tak bardzo, że spontanicznie zaśpiewaliśmy pieśń „Niech Ci błogosławi Pan”.

Kolejny przystanek na naszej drodze to Kłodzko. Niestety, było już późne popołudnie i czasu starczyło tylko na krótki spacer po Starym Mieście. Punktem docelowym i noclegowym był Lewin Kłodzki, gdzie powitał nas pensjonat „Maria” z miłą obsługą i dobrymi posiłkami.

Kolejny dzień powitał nas słoneczną pogodą. Przed nami wyzwanie – tzw. autostrada sudecka, na której nasz kierowca dokonywał cudów zręczności, pokonując szutrowe drogi i mieszcząc się pod wiaduktami, które wcześniej na pewno nie widywały autokarów takich jak nasz…

Dojechaliśmy do Międzylesia, gdzie zobaczyliśmy zabytkowy pałac, a następnie udaliśmy się do Międzygórza, by podziwiać wodospad Wilczki i urokliwą alpejską zabudowę miasteczka.

Dłuższy postój mieliśmy w Bystrzycy Kłodzkiej, gdzie w miłym towarzystwie pana Stanisława, miejscowego przewodnika, niektórzy z nas zwiedzali trzy baszty strzegące miasta. Była też okazja zobaczyć Muzeum Filumenistyczne i wreszcie  zjeść coś dobrego, bo pora była już obiadowa.

Kolejny przystanek to Duszniki Zdrój – tutaj była okazja, by zwiedzić Muzeum Papiernictwa i dowiedzieć się, jak powstaje kartka papieru. Po kolacji był jeszcze czas na spacer po Polanicy Zdroju i podziwianie pięknego parku zdrojowego oraz pijalni wód. Najodważniejsi zdecydowali się nawet spróbować tutejszych wód mineralnych.

Kolejny poranek znowu przywitał nas piękną pogodą, ale po śniadaniu – niespodzianka… Ulewa – gwałtowna, ale na szczęście krótka. Nie zmieniło to naszych planów w żaden sposób i ruszyliśmy w dalszą drogę. Naszym celem była Kudowa Zdrój – co prawda z powodu remontu mostu trzeba było okrążyć miasto, ale w niczym nie zmniejszyło to naszego podziwu dla tego urokliwego uzdrowiska. Po miłym spacerze udaliśmy się do Srebrnej Góry, gdzie w XIX wieku znajdowały się ważne umocnienia obronne. Nawet po tylu latach robią one niesamowite wrażenie na zwiedzających. I znowu deszcz trochę nas pogonił…

Ostatnim przystankiem na naszej trasie były Ząbkowice Śląskie ze słynną krzywą wieżą i ładnym rynkiem. Tam też zjedliśmy pyszny obiad, awansem – niedzielny.

W znakomitych nastrojach wróciliśmy do Jaworza, naładowani pozytywną energią i chęcią do życia. I już zaczęły kiełkować nowe plany – dokąd wybierzemy się następnym razem…